Koniec z brakiem prądu!

Zastanawiałem się czy podzielić się z Wami informacją o produktach, którymi doposażyłem się wybierając się na ostatnią sesję. Ponieważ jednak zawsze życzliwie przekazuję dalej wiadomości, które mogą okazać się pomocne – zrobię tak i tym razem. Wyjeżdżając na Lazurowe Wybrzeże planowałem zdjęcia w dosyć niecywilizowanym miejscu. Mieliśmy spędzić tam dwa dni, a to oznaczało troskę o zasilanie. Nie martwiłem się jedynie o zasilanie sprzętu foto. Wiedziałem, że kilka osób to kilka telefonów, które bywają jeszcze bardziej żarłoczne niż korpusy Sony;-) Zawsze marzyło mi się realizowanie zdjęć w nietypowych warunkach, z dala od cywilizacji, ale zawsze oznaczało to szybki powrót do najbliższego gniazdka z zasilaniem. Temat uniezależnienia się od zasilania z sieci, gdzieś tam zawsze czaił się i kiedyś miałem go rozwiązać. Niestety to „kiedyś” bywało bardzo nieokreślone. Tym razem żarty się skończyły. Poprosiłem współpracowników o znalezienie ciekawych urządzeń. Jako obszar poszukiwań wskazałem Daleki Wschód, mając nadzieję, że Chińska myśl techniczna nie zawiedzie. Natłok przygotowań sprawił, że nie monitorowałem już procesu zakupu. We Francji zapytałem czy mamy coś na okazję przebywania z dala od cywilizacji… Okazało się, że tak. Nazwa zabrzmiała fotograficznie i znajomo. RAW Power brzmiało nieźle. Podobno mieliśmy być niezależni prądowo… Nie wiedziałem, że to RAVPower. Tak czy inaczej, gdy już wylądowaliśmy na skalistym przylądku wysuniętym w bezmiar Morza Śródziemnego prąd naszym telefonom i aparatom miały zapewnić dwa urządzenia. Power bank i solarny panel zasilający.

To niesamowite jak te urządzenia się spisały – chociaż, muszę to napisać – na ogół w skuteczność takich rozwiązań nie zawsze udawało mi się wierzyć bez zastrzeżeń. Dlaczego? Z doświadczenia wiedziałem, że tego typu rozwiązania zawsze mają ukryty gdzieś „haczyk” obniżający funkcjonalność. Tak zawsze u mnie to wyglądało. Wszystko było ok. Ładowało się smartfona – jak miało się właściwy kabelek – jednak np. tablet już był problemem. O zasilaniu aparatu nie wspomnę czy doładowaniu akumulatora do niego. Tymczasem te dwa urządzenia zachwyciły mnie swą funkcjonalnością.

Zacznę od podstawy wszystkiego czyli panelu solarnego – Prime 24W 3-Port Solar Charger! Tu odeślę do strony producenta. Genialne urządzenie. Nie zajmuje dużo miejsca. Składa się na płasko. Wyposażone jest w kółka mocujące i zestaw kilku karabinków do przypinania w dowolnych miejscach na plecaku, namiocie czy siatce ogrodzenia. My zwyczajnie położyliśmy panel na kamieniach – chociaż zrobiliśmy to dlatego, że jest późna jesień i temperatura otoczenia wahała się pomiędzy 15-20 stopni.  W lecie, gdy powierzchnie betonu, ścian, asfaltu nagrzewają się bardzo nie należy na nich kłaść urządzenia, gdyż ogranicza to jego wydajność. Co wywołało mój zachwyt? Bezproblemowe, intuicyjne użytkowanie. Kładziemy panel, wyciągamy z zaimplementowanej kieszonki trzy złącza USB i możemy ładować trzy urządzenia jednocześnie. System iSmart automatycznie rozdziela prąd w sposób równomierny. Podładowanie iPhona z 10 do 50% zajęło około 20 minut. Źle – podłączenie dwóch iPhonów…. Słowem rewelacja. ISmart zabezpiecza też urządzenia i sam panel przed przepięciami, zbyt dużym obciążeniem itp. Panel ma rozmiary zeszytu – dlatego w plecaku na sprzęt po prostu znika. Każde urządzenie ładowane przez USB może być z niego zasilane. Nawet power bank. Ładowanie go przez cały dzień obok dwóch iPhonów może magazynować prąd na chwile gdy będziemy go potrzebować. 


No i tu miejsce na prezentację czegoś znacznie ciekawszego. RAVPower RP-PB105 – 20100 mAh z wyjściem AC 220 V! Tu jest już znacznie grubiej.  Urządzenia wygląda jak przenośny głośnik bezprzewodowy i ma rozmiary wymiary: 15,6 x 6,9 x 6,9 cm i waży 610 gram. Zaopatrzone w potrzebne kable umożliwia ładowanie urządzeń z 2 portów USB (DC 5 V / 4,8 A – maks. 2,4 A na gniazdo) i jednego gniazda USB-C (DC 5 V / 3 A) oraz co najważniejsze dla mnie ze zwykłego gniazda sieciowego (220 V / 50 Hz, 65 – 80 W) co pozwala użyć każdego urządzenia zasilanego prądem zmiennym o takim zapotrzebowaniu na prąd czyli np. ładowarki MacBooka czy co ciekawsze ładowarki akumulatorów do aparatów Sony A7R czy Fujifilm GFX50R, których używaliśmy podczas zdjęć. To właśnie to ostatnie zastosowanie powitałem z radością. Można aparaty zasilać przez złącze USB-C ale to wyklucza ich jednoczesne użycie. Tymczasem spokój jaki niesie za sobą możliwość naładowania akumulatora aparatu – właściwie wszędzie – wydaje się nieoceniona. Fajnie, że ten power bank ma mocny, gustowny, usztywniony futerał.

Te dwa urządzenia – panel solarny i power bank z gniazdem sieciowym mogą stanowić całą Waszą odpowiedź na braki prądowe. Podróżnicy, fotografowie przyrody czy krajobrazu mogą spać spokojnie bo brak prądu nie powinien już ich zaskoczyć. Co ciekawe nawet pobyt kilku osób na sesji ulokowanej na bezdrożach nie musi pozbawić ich możliwości wysłania relacji na Instagramie czy FB. Udostępnienie solarnego panelu z trzema wyjściami na smartfony – każdy powita z uśmiechem. Zwłaszcza, że ładowanie przebiega zadziwiająco wydajnie. Na koniec warto zauważyć, że urządzenia są stosunkowo niedrogie. Ładowarka słoneczna kosztuje 239 zł, a duży power bank z gniazdem 220 V – 449 zł. 

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *