Sony A7R po 30 dniach

Pora na kolejną dawkę spostrzeżeń. Przez pierwsze 14 dni, nie miałem okazji pracować A-siódemką na poważnie. Nadmiar innych obowiązków, spowodował, że bliższe poznanie musiało poczekać. Minęło ponad 30 dni….

Profesjonalista, powinien pracę wykonywać pewnie, bez wahań, zawsze uzyskując poprawne efekty. W takich chwilach wychodzą wszystkie mankamenty sprzętu. Co innego, gdy siedzimy sobie w salonie i „bawimy się” sprzętem, czytając instrukcję obsługi, a co innego, gdy w ferworze walki o dobre kadry, zmieniamy ekspozycję, mierzymy, kadrujemy, przestawiamy statyw, światło itp, itd. Jeżeli zabieramy ze sobą sprzęt, który dopiero poznajemy, stres się potęguje. Wszystkie wady, zwłaszcza te związane z ergonomią szybko pokazują realną wartość sprzętu. Na jaw wychodzi także nasza niewiedza – jeśli jeszcze nie poznaliśmy wszystkich funkcji.

No i najważniejsze – jakość uzyskanych nowym sprzętem fotografii – dopiero teraz może być poddana ocenie. O tym jednak na końcu.

Jeszcze raz ergonomia

Zapomniałem już o tym, że ten sprzęt jest niewielki. Właściwej torby, kufra jeszcze nie zakupiłem. Nie miałem czasu, aby się za czymś rozejrzeć. Korpus z gripem i Sonnarem 1,5 55 wylądował w pustym plecaku. Nagle okazało się, że przemieszczanie się ze sprzętem, nie męczy. Możecie to lekceważyć, ale bardzo dobrze pamiętam czasy, gdy w tym plecaku przenosiłem zestaw składający się z Canona 5D mk II, 16-35 L, 24-70L i 70-200L wraz z CZ 2 50 macro i 2,8 100 L macro… I było źle. Wcześniej – dźwigałem Alfę 900 z 2,8 24-70 – 1,8 135. Też lekko nie było! Teraz mogę wrzucić do plecaka jeszcze dwie, trzy stałki z mocowaniem E i zapewne tego nie poczuję (zobaczcie ile ważą).

Ten przeskok jest brutalny! Nie boję się tego słowa. Mały aparat mógłby powodować zachwianie wiary u klienta – że może niezbyt profesjonalny… Trochę się tego bałem. Od lat utarło się, że im większa lufa tym większy fotograf 😉 Tymczasem nie. Sony swymi kształtami budzi respekt. Kanty i geometryczne linie chyba wzbudzają szacunek. Dość powiedzieć, że nikt z klientów nie miał wątpliwości podczas sesji, że to sprzęt niezbyt dobry. W jednym z miejsc trafiłem na hobbystę – fotografa, który widząc oznaczenie T Star i logo Zeiss, przyglądał się z podziwem. Efekty pracy tego cacuszka – zyskały aprobatę. To bardzo ważne. Przepraszam – Najważniejsze.

Niewielkie rozmiary to błogosławieństwo, chociaż przychodzi mi do głowy, że po nadmiernym „napęcznieniu” korpusów, wzbogaconych o dużą elektronikę, pokrytą obłościami – sprzęt zdaje się wracać do rozmiarów z czasów konstrukcji analogowych – Olympusa OM 4 Ti, Contaxa S2 czy Zenita…. Obiektywy manualne (np. M 42), które na korpusach AF wyglądały śmiesznie, teraz pasują idealnie do nowych konstrukcji pozbawionych lustra. Ale to tylko luźna uwaga.

Do rzeczy.

Konfigurowalne przyciski

Przyciski dodatkowe, do których możemy przypisać właściwie dowolną funkcję – to jeden z największych atutów Sony A7 w ogóle. W Canonie i Nikonie zauważyłem tendencję (może i logiczną – nie wnikam), że przyciskom możemy przypisać nową funkcjonalność, ale dzieje się to w ramach pewnego zakresu – wyraźnie wyznaczonego przez producenta. Tu właściwie lista jest tak długa, że nie znalazłem funkcji, której by mi brakowało, a w grę wchodzi kilka przycisków – więc sumarycznie – możliwość dopasowania do własnych preferencji jest niesamowita.

Szczególną estymą obdarzyłem przycisk C1 – znajdujący się obok przycisku wyzwalającego migawkę. Po kilku próbach przyporządkowałem do niego funkcję przełączania pomiędzy automatycznym, a manualnym nastawianiem ostrości. Już precyzuję. W praktyce zawodowej zdarzają się różne zlecenia. Wszystkie musimy wykonać poprawnie. Sprzęt powinien nam to umożliwiać. Taka jego rola. Ja po stosowaniu w praktyce bogatej oferty licznych firm znalazłem się onegdaj w dziwnej sytuacji. Zakres moich prac zaczął się zmieniać, ciążąc ku obrazom ruchomym. AF obecny w L-kach Canona, stopniowo tracił na znaczeniu, na rzecz manualnego ostrzenia. Doszedłem do wniosku, że znacznie lepsze do filmowania są Zeissy z serii ZE. Obiektywy manualne o znacznie lepszej jakości niż L-ki, idealnie nadające się do manualnego ustawiania ostrości w filmie ale pozbawione AF. Oczywiście gdy od czasu do czasu dochodziło do zlecenia, w którym potrzebny był AF – czyli sesji z modelkami – tego ostatniego po prostu brakowało. Odsetek zdjęć nieostrych zwiększał się. Podczas sesji modowych, zawsze używając obiektywów z AF, nieudane były tylko kadry, pozy modelki. Technicznie wszystko było ok, a zdjęcia nieostre prawie nie występowały. W przypadku używania obiektywów manualnych – zwłaszcza tych z małą głębią jak Planar 1,4 85 mm – odsetek zdjęć nieostrych powiększał się, nawet do niewybaczalnych 20-30%. Łatwo było to przełknąć, ponieważ te, które były ostre rekompensowały jakością te straty. W momencie wyposażenia kamery filmowej w szkła CP.2 – problem szkieł do fotografii nagle przestał istnieć.
W Sony A7R z Sonnar`em 1,5 55 wszystko wróciło do normy. Zdjęcia dynamiczne są ostre – a przełączenie na tryb MF, daje pełną kontrolę nad kadrami wykonywanymi obiektom nieruchomym, ujęciami ze statywu itd. Ma to duże znaczenie, gdyż Sonnar – właściwie od w pełni otwartej przysłony daje ostre kadry, więc na głębię należy uważać. Piszę o tym jeszcze raz, ale to ważne. Samo przekręcenie pierścienia ostrości na obiektywie od razu powiększa nam obraz w wizjerze lub na ekranie (w zależności na co patrzymy) – i jest to nieprawdopodobna funkcjonalność!!! Oczywiście nie muszę dodawać, że w przypadku używania gripu do zdjęć pionowych, umieszczony na nim przycisk C1 automatycznie zyskuje funkcjonalność przypisaną w korpusie.

Dodatkowo, czego wcześniej nie zauważyłem, a może nie doceniłem jest automatyczna zmiana funkcjonalności pokręteł służących do nastawiania parametrów ekspozycji. Po przełączeniu się na powiększenie trybu MF – stają się one nawigatorami przesuwającymi podgląd obszaru, który chcemy wybrać do ostrzenia. Świetne rozwiązanie.

Uchylany ekran

Po sesjach, w których byłem zmuszony umieszczać aparat na statywie o wysokości ponad 180 cm, zdecydowanie przychylam się do poparcia ruchomego ekranu. Przyzwyczajony do mocnych, litych korpusów typu EOS 1 czy 5D uważałem, że wszystko jedno co z ekranem. Gdyby był bardziej odporny byłoby lepiej. Po prostu nie doceniałem funkcjonalności, która wyszła na jaw dopiero podczas prawdziwych zdjęć. Nie odkryjemy, że brak nam tej funkcji jeśli uchylanego ekranu nie mamy. Dobrze, że ruch realizowany jest tylko w jednej płaszczyźnie bez uchyleń na boki czy pod kątem. To funkcje przydatne w konstrukcjach amatorskich, gdzie często wyzwaniem jest kontrola kadru przez osobę fotografowaną/fotografującą. W korpusie profesjonalnym – to fotograf stoi za kamerą i dla niego jest przeznaczony ekran. Ruch realizowany jest z odpowiednim oporem i nie ma tendencji do samoistnej zmiany ustawienia pod wpływem własnego ciężaru. Ograniczony zakres ruchu sprzyja solidności tej konstrukcji. W sumie jak się okazało – pochył ujemny – do obserwacji od dołu (do zdjęć z nad głowy), mógłby być nieco większy ale i tak jest lepiej niż w korpusach gdzie ekran jest nieruchomy. To naprawdę komfortowe, gdy możemy przestać się gimnastykować, aby zobaczyć dobrze obraz.

Zabezpieczenie ekranu

Postulat o wyposażeniu ekranu w szkło/tworzywo, które chroniłoby go przed zarysowaniem (nawet kosztem pochyłów) to coś o co się martwiłem, ponieważ „nagi” ekran Sony A7, wydaje się być bardzo podatny na zarysowanie i mógłby być wykorzystywany przez tajne służby do zbierania odcisków palców, bez użycia jakiejkolwiek substancji… Troska o ekran spowodowała, że w dniu zakupu korpusu – od razu nabyłem folię do jego zakrycia. Mały spadek jasności czy jakości sprawił, że rozwiązanie to bardzo sobie chwaliłem. Kosztującą około 8 zł folię, przyciąłem do właściwych rozmiarów i pięknie mi służyła, gdyby nie…. No właśnie! Gdyby nie to, że jej idealne przycięcie było niemożliwe, a i walka o dobre dobre przyleganie, bez pęcherzyków powietrza, też nie była prosta. W narożnikach, które są zaokrąglone, wyglądało to niezbyt ładnie. Odcisków było znacząco mniej, a ja mogłem spokojnie przecierać ekran nawet rękawem ale estetyka… No, nie było najlepiej.

Rozwiązałem kwestię ochrony ekranu i gorąco do niej namawiam!!! Stałem się posiadaczem oryginalnego – półsztywnego – ochraniacza ekranu Sony PCK-LM15, którego zakup nie był łatwy, ze względu na ograniczoną dostępność. Cena od 60 do 100 złotych w zależności od sklepu to zupełnie nic, w porównaniu z efektem jaki daje to akcesorium. Otóż przede wszystkim idealnie pasuje, świetnie zabezpiecza ekran, (który automatycznie traci walory użytkowe w tak szlachetnej dyscyplinie wiedzy, jak daktyloskopia, ale to możemy przeboleć), a nade wszystko łatwo się instaluje i deinstaluje tworząc spójną całość z korpusem. Obecności osłony, nie widać a efekt w postaci zabezpieczonego ekranu jest. PCK-LM15 nie pogarsza widoczności i w ogóle jakości obrazu. Absolutny Nr 1 – najlepiej do kupna wraz z korpusem. Polecam!!!!

Zasilanie

No właśnie. Już przed pierwszą sesją, zdałem sobie sprawę, że muszę nadrobić brak ładowarki (ciągle nie rozumiem tego braku) i zapasowych akumulatorów. Chciałem zakupić oryginalną ładowarkę, ale mój sklep miał z tym nieco problemu, a zważywszy na cenę zdecydowałem próbnie zakupić ładowarkę niezależną. Postawiłem na produkt firmy Newell za 20 zł (zamiast ponad 250 zł w przypadku oryginału) i takież akumulatory Newell za około 40 zł (za sztukę). Rozwiązanie uznane przeze mnie jako prowizoryczne – stało się częścią systemu. Nie mierzyłem co prawda, czasu działania, ilości wykonanych zdjęć itd., ale na razie nie widzę różnicy w funkcjonowaniu tych akumulatorów w stosunku do oryginałów. Co ciekawe, ładowarka świetnie ładuje akumulatory Sony. Całość spisuje się bez zarzutu, a kostkę zasilacza przeznaczonego do ładowania korpusu przez kabel USB, mogłem schować do szuflady. Korpus nagle się uwolnił i o ładowaniu kablem USB mogłem zapomnieć. Ostatnio zauważyłem, że w sklepie Sony sugeruje się zakup ładowarki przy zamawianiu korpusu – to próba naprawienia tej dziwnej, jak na profesjonalne przeznaczenie, funkcjonalności. A raczej jej braku.

Pasek

To już zauważyłem wcześniej – należy pomyśleć o czymś delikatnym, gustownym, miękkim i lekkim. Grube paski jakoś do tego korpusu nie pasują. Może zmienię zdanie, gdy podepnę Sonnar`a 1,8 135 przez przejściówkę LA-EA4, ale tymczasem to w co się zaopatrzyłem zupełnie wystarcza. Skórzano-nylonowy – cieniutki pasek – idealnie spisuje się na co dzień – i co ważne jest na tyle niezauważalny, ze nie trzeba go wypinać do pracy w studio, czy na statywie. Nie przeszkadza w niczym. I dosyć ładnie wygląda. Rozważałem zakup bawełnianej linki, ale stwierdziłem, że nie po to cieszę się z małego korpusu, aby dopinać do niego okrętową linę, która zajmie połowę torby/plecaka/kufra. To co mam idealnie się sprawdza. Żałuję, że w materiałach informacyjnych Sony, duża część wyposażenia dodatkowego potraktowana jest po macoszemu i niestety niezbyt dobrze pokazana. W folderze Sony A7/R i A7II mamy rozrysowane tabele ale często nie znajdziemy w sieci dobrze sfotografowanej torby, paska, zasilacza itd. Trochę ich Sony produkuje. Może i fajnie byłoby coś z tego wybrać, ale nie doszukałem się materiałów pokazujących np. torby czy paski w dającej rozeznanie jakości.

Doposażenie obiektywu

Sonnar 1,5 55 to bardzo dobry obiektyw (wkrótce test!), ale w mojej zawodowej praktyce, bardzo często potrzebne jest skrócenie minimalnej odległości fotografowania. Obiektyw 2,8 90 macro z mocowaniem E jest już w drodze i ma być dostępny w 2015 roku, ale póki co postanowiłem zaopatrzyć się w pierścienie pośrednie. Postawiłem na konstrukcję no name z przeniesieniem automatyki. Dobry zakup. Do systemu E dostępne są zestawy wyposażone tylko w dwa pierścienie (podobnie jak do innych bezlusterkowców).

Z Sonnar`em działają bardzo dobrze, automatyka i AF (chociaż w tym przypadku mało przydatny) działają. Bardzo ważne, że pierścienie są lekkie, małe i poręczne, jak cały system i nie zajmują dużo miejsca. Przy zakupie warto zwrócić uwagę, że istnieją wersje z bagnetami z tworzywa, ale ich nie polecam (tylko 50 zł taniej), ponieważ styki i mocowanie E są dosyć precyzyjne i łatwo będzie o szybkie zużycie stycznych powierzchni. Bardzo polecam ten dodatek – nasze możliwości twórcze rosną z tym wyposażeniem.

Tak dobra optyka (Sonnar jest naprawdę dobry) – wymaga odpowiedniego rozwiązania problemu zabezpieczenia przedniej soczewki. Nie udało mi się do tej pory namierzyć w Polsce filtrów Carl Zeiss UV T Star na gwint 49 mm. To samo dotyczy filtra PL, a na przejściówki nie mam ochoty. Są filtry B&W, ale myślę, że jako człowiek obrzydliwie bogaty i mający nieprawdopodobnie bogatych rodziców (pozdrawiam Cię Tato! Zdziwiony?) i do tego snob – chętnie uzupełnię metalowy korpus obiektywu z logo Zeiss, o takiż napis na pierścieniu filtra. Chyba ładnie to się ze sobą zgra 😉 Z tego co udało mi się ustalić – Sony ma w swej ofercie tzw. MC Protector o symbolu VF-49MPAM, który jest oznaczony na pierścieniu jako Sony Carl Zeiss T Star, ale tego nie jestem pewny. Co gorsza część sklepów uznaje ten produkt jako nieaktualny…. Może to się wyjaśni.
Jest inny problem. Głęboko wyprofilowana osłona przeciwsłoneczna bardzo będzie utrudniać stosowanie filtra polaryzacyjnego. Znalazłem już osłonę przeznaczoną do bezlusterkowców, wyprofilowaną w stylu osłon firmy Leica, ale jest ona niezbyt głęboka i bardziej nadawać się będzie do szkła 35 niż 55 mm. Z tym jeszcze poczekam do kupna filtrów. Może jednak poprzestanę na dostępnych B&W? Zobaczymy.

Płytka statywowa

Póki co – problemu nie rozwiązałem. Mniejszej nie nabyłem – ponieważ związane byłoby to ze zmianą głowicy statywowej itd., a na to nie mam teraz czasu. Mniejsza, subtelniejsza byłaby chyba lepsza. Chyba, ponieważ ta z Manfrotto utrzymuje korpus na płaskiej powierzchni wraz z gripem i obiektywem, nie pozwalając na przewrócenie się aparatu, nawet pomimo zamocowania równolegle do płaszczyzny matrycy (przez co nie wystaje za grip). Na razie nic nie zmieniam, a do zdjęć z ręki po prostu płytkę demontuję.

Kilka ogólnych zarzutów w stosunku do Sony A7 – oddalam. W szczególności:

Drgania korpusu

Przestały być problemem. To jedno z najważniejszych spostrzeżeń. Do głośnej pracy się przyzwyczaiłem. Stosując zasadę odwrotności czasu do ogniskowej – nie uzyskujemy zdjęć rozmazanych przez drgania korpusu. Fotografie ze statywu wykonuję z samowyzwalaczem ustawionym na opóźnienie 2 sekundy i też jest ok. Gdy pojawi się A9 z większą matrycą i stabilizacją z A7II zobaczymy….

Bagnet przepuszczający światło

Nie zaobserwowałem tego zjawiska, chociaż jeśli w sieci mamy do czynienia z materiałami pokazującymi zaświetlenia czy spadek kontrastu przez boczne światło to może w tym coś być. Próbowałem osiągnąć taki efekt świecąc mocnym źródłem światła i mnie się to nie udało. Inna spawa, że sztywny korpus i sztywna oprawa metalowego obiektywu mają delikatny luz na styku bagnetu (właściwie nie luz ale możliwość lekkiego przesunięcia o 0,5 mm), a nie powinno to mieć miejsca, ponieważ gdy podłączymy cięższy obiektyw, może to mieć wpływ na jakość całego układu optycznego. Pojawiły się na świecie zestawy do wymiany bagnetu – likwidujące fabryczną podkładkę pod bagnet z tworzywa sztucznego, ale na razie nie wiem co o tym myśleć. W praktyce zjawiska przepuszczania światła nie zaobserwowałem, ale przyjąłbym z radością zastosowanie 6 śrub mocujących i towarzyszącą temu argumentację twórców Contaxa RTS III, gdzie miało to zapewnić absolutną pewność mocowania… Dotyczy to wszystkich współczesnych producentów.

Prądożerność

Ta przestała być problemem i mając 4 naładowane akumulatory i cały dzień intensywnej pracy za sobą, nie doprowadziłem do sytuacji, w której zabrakło by energii. Być może zmienię zdanie po całym dniu filmowania ale do fotografii to spokojnie wystarcz,a a mając na uwadze wielkość akumulatorów i ich masę… Jest bardzo dobrze. Z drugiej strony nie wierzę, że jakiś profesjonalista wychodzi do pracy z Nikon`em czy Canon`em mając tylko jeden akumulator i nic w zapasie.

Wolny AF

Jest pewny i szybki ale musimy przemyśleć przed zdjęciami jaki tryb jego pracy i jaki zakres działania wybierzemy. To znacząco minimalizuje ewentualne niezadowolenie, a ponieważ ilość możliwych opcji jest znaczna, starać należy się np. ustawić szeroki zakres pomiaru AF do kadrów z obiektem ustawionym nie w centrum kadru. Niby logiczne, ale znalazłem w sieci „negatywny” test, w którym pole centralne AF ustawione było na obszar pozbawiony kontrastu (białą ścianę) – „udowadniając”, że AF błądzi – co przecież miałoby miejsce, w każdej konstrukcji i w takich warunkach. O skuteczności AF podczas dynamicznej pracy z modelkami już w artykule: „Sony A7 po 100 dniach”.

Długie uruchamianie

Tego nie oddalam. To znaczy mnie rozruch nie przeszkadza (2 sekundy od włączenia do gotowego zdjęcia), ale zdaję sobie sprawę, że reporter polujący na właściwy moment zbeszta to kompletnie. Ten aparat nadaje się do reportażu, ale musi być po prostu włączony. Tak naprawdę, to nie wyobrażam sobie fotoreportera w wirze wydarzeń, który po każdym zdjęciu wyłącza kamerę. Może jednak tacy są – na fotografii ściśle reportażowej – po prostu się nie znam. Może dla zaoszczędzenia energii, będąc na wojnie lub drugim końcu świata? Nie wiem.

A teraz podsumowanie!

Przede wszystkim jakość fotografii – ta absolutnie mnie zadowala. Bardzo ładna plastyka, niskie szumy, szczegółowość. Korpus bardzo dobrze mierzy światło, chociaż zauważyłem, że ze względu na moje preferencje i dotychczasową tematykę wykonanych sesji – używam uśrednionego pomiaru, a nie matrycowego. Pierwszy raz zdaję się na takie ustawienie w przeważającej ilości sytuacji. W większości sytuacji zdaję się także na automatykę balansu bieli, ponieważ ta działa znakomicie (do tego RAW i jest super). Pisałem ostatnio, że jestem na progu zauroczenia. Teraz nabieram pewności, a właściwie już jestem pewny, że Sony A7R to wspaniałe narzędzie pracy dla profesjonalisty. Zadowolenie klientów z uzyskiwanych rezultatów, też daje się odczuć. Może ze słabszymi obiektywami byłoby gorzej, ale Sonnar 1,5 55 jest idealnym partnerem dla tej matrycy. Jeszcze jedno spostrzeżenie. Poprę je głębiej podczas testu funkcji filmowania, ale ogólnie zawartość danych i rozpiętość tonalna plików RAW jest bardzo duża. Dotyczy to także plików filmowych. Dysponujemy bardzo szerokim zakresem rozpiętości ekspozycji i tonalnych w cieniach i światłach. W filmie mógłbym porównać to tylko do plików z kamer (oczywiście bez przesady bo nie ma tu S-log`a). Poniżej kilka przykładów fotografii – więcej możecie w większej rozdzielczości pooglądać na portalu MEGAMAG, na który trafiały fotki z ostatnich sesji.

admin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *